poniedziałek, 26 sierpnia 2013

7. Tak bardzo


W świecie mody nie istnieją okresy stagnacji czy zwiększonej działalności. Tak, jak Nowy Jork nazywany jest miastem, które nigdy nie śpi, tak redakcja „Fabulous” nigdy nie zatrzymuje się w miejscu. Tu każdy dzień to nowe wyzwanie, rozwijający się styl i morze inspiracji.
W pierwszym tygodniu po przerwie świątecznej w całym biurze panuje jeszcze nastrój choinki, bombek i światełek. Mimo, że czynione są już przygotowania do sesji, które znajdą się w numerach wiosennych, wyszukiwane ubrania są zdecydowanie zbyt skąpe na pogodę panującą za oknami, a miejsca w które ekipa zdjęciowa planuje wyjazd to tropikalne wyspy, cały zespół cieszy się jeszcze porą roku, która obecnie panuje w Polsce.
Jako redaktor naczelna sprawuję pieczę nad wszystkim. Czuję ogromną odpowiedzialność, za to co trafi na ekrany czytelników. Dzięki zaufanej kadrze mam pewność, że wszystko to będzie miało jak najlepszą jakość.
Sprawdzając plan i kosztorys całego przedsięwzięcia jakim będzie tydzień zdjęć na słonecznych Malediwach, przypominam sobie o umówionym lunchu z Anką.
Patrzę na zegarek. Na szczęście skończyłam dziennikarstwo i szanuję język polski, więc zamiast typowych przekleństw, jakie użyłby każdy mój rodak w tej sytuacji, wydobywam z siebie nieartykułowany dźwięk. Do torebki najpotrzebniejsze rzeczy wrzucam w ciągu siedmiu sekund i biegnę do windy tak szybko, jak tylko pozwalają mi na to dziesięciocentymetrowe szpilki.
Ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego organizatorzy Igrzysk Olimpijskich nie chcą zgodzić się na dodanie tej dyscypliny do zawodów.
W naszej ulubionej restauracji jestem tylko pięć minut po czasie. Uwierzcie mi, to naprawdę tylko.
O dziwo Anka już na mnie czeka. Nie kryjąc swojego zdumienia jej punktualnym zjawieniem się, podchodzę do stolika zajętego przez nią.
-Nie wierzę własnym oczom…chyba mam za mało kofeiny w organizmie i śpię na stojąco. Jesteś na czas? – Zawieszam swój karmelowy płaszcz na oparciu nowoczesnego krzesła w odcieniu marmurkowego dżinsu. – Spieszy Ci zegarek?
-Siadaj już i nie dowcipkuj. Przecież dobrze wiesz, dlaczego właśnie dzisiaj miałyśmy się spotkać.
Patrzę na nią wzrokiem człowieka, który doskonale wie o co chodzi, z wyćwiczoną obojętnością udając, że to przecież nic ważnego.
Zamawiam czarną espresso oraz ulubione grzanki z włoskim serem u kelnerki ubranej w najnowszą kolekcje Basic Łukasza Jemioła.
Chyba wiecie dlaczego to nasza ulubiona restauracja.
-Jadźka, tylko mi nie mów, że zapomniałaś… Jeżeli Ty zapomniałaś to znaczy, że koniec świata jest naprawdę bliski. – Gdy patrzę na Ankę, nagle zdaję sobie sprawę, że wiem o czym mówi.
-Oczywiście, że nie zapomniałam. Za tydzień mamy wesele naszej drogiej koleżanki Agnieszki. A dzisiaj chciałaś, żebym pomogła wybrać ci sukienkę, bo Ty nie możesz się zdecydować między kremowo-bordową, a bordowo-kremową. – Swoją chwilową utratę pamięci obracam w żart.
-To nie jest śmieszne. Ty nigdy nie masz problemu co wybrać. Zazdroszczę ci tej pewności siebie.
-To nie pewność siebie, a zdecydowanie. Nie zmieniam zdania w zależności od pogody.
Anka to typowy przykład fashion victims, czyli bardziej swojsko brzmiącej – ofiary mody.
Gdy od kilku sezonów zaczęła panować moda na wszystko, nosisz to co lubisz i podkreślasz swój styl, Anka prawie wpadła w depresję. Martwiąc się o swój budżet, bo przecież teraz będzie musiała kupować więcej.
-Nie dramatyzuj już. Oczywiście, że pomogę ci coś wybrać. Skoczymy raz, dwa do sklepów i doradzę ci, która to „ta” sukienka.
-Masz czas? – Patrzy na mnie podejrzliwie. – Ostatnie wolne popołudnie miałaś w wakacje przed klasą maturalną.
-Poradzą sobie beze mnie tę godzinę. Czytelnicy portalu zrozumieją, że moja biedna przyjaciółka potrzebowała idealnej sukienki na tak ważną uroczystość.
-I znowu ten ton. Nigdy nie wiem czy mówisz poważnie czy właśnie się ze mnie naśmiewasz. – Robi minę rozkapryszonego dziesięciolatka.- I nie godzinę.
-Myślałam, że w grę wchodzą te dwie sukienki. – Otrzymujemy nasze jedzenie i zamówione kawy. Zanim zacznę jeść spoglądam z przyzwyczajenia na telefon. Nie mogę się temu oprzeć. Muszę mieć wszystko pod ciągła kontrolą.
-A ty? Już coś masz? – Patrzy na mnie za swoich nowych okularów w żółtych oprawkach. Zastanawiam się kto jej doradził ten odcień.
Biorę do ust mały kawałek ciepłej grzanki. Żeby dodać sobie czasu na podjęcie decyzji żuję powoli. Włoski serek Capri rozpływa się w moich ustach. Delektuję się delikatnym, słodko-wytrawnym smakiem.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Wiesz, żebym szła na to wesele.
Reakcja mojej przyjaciółki jest dokładnie taka jakiej się spodziewałam.
-Nigdzie nie wychodzisz! Gdy przyszłaś w sylwestra do Antka wszyscy czuliśmy się wręcz zaszczyceni twoją obecnością. – Czuję jad w jej głosie. Nakręca się. – Wciąż tylko pracujesz. A od kiedy zerwałaś z Olafem niektórzy zastanawiają się czy w ogóle żyjesz.
Nie mówię nic. Temat Olafa uważałam za dawno zamknięty.
Chcę iść na to przyjęcie. Na myśl, że Piotrek też tam będzie przechodzi mnie miły dreszcz.
I to dlatego nie sądzę, że to było najlepsze wyjście.
Jego uśmiech i trzy urocze zmarszczki tworzące się wtedy w kącikach oczu…
-Dobrze już, pójdę. I tak obiecałam Robertowi, że zajedziemy tam razem. – Anka z wysiłkiem powstrzymuje się od klaśnięcia w dłonie.
-No widzisz, takie to trudne? – Prawie podskakuje na swoim krześle. – W takim razie zakupy będą trwały dłużej. Potrzebujesz wystrzałowej kreacji.
-Mam już sukienkę – przeglądam w myślach nowe zakupy. – Pójdę w szarej, vintage. Kupiłam ją jakiś czas temu, doszyłam parę świecidełek  na gorsecie, a dół podszyłam tiulową halką.
-Będziesz wyglądała idealnie! A co z butami i torebką? – Jest w swoim żywiole.
-Proponuje dzisiaj zająć się tobą. Ja sobie zawsze jakoś poradzę.
Przytakuje głowa ze zrozumieniem. Czasami jest taka zabawna, że nie mogę powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na mojej twarzy.
Posiłek kończymy w pośpiechu. I milczeniu.
Podczas zakupów decydujemy się w końcu na kremowo-białą kreację. W ciągu godziny telefonuję do biura cztery raz, upewniając się czy dotarły już nowe sandałki od Jimmy’ego Choo i czy aby na pewno mają ten odcień turkusu, o który mi chodziło.
Widzę je na stopach modelki, pokrytych złotą opalenizną. Idąc plażą u wybrzeży Oceanu Indyjskiego jakby przechadzała się nowojorską 5. Aleją.
A to wszystko już za niecałe dwa tygodnie.

 
Dzień przed weselem releksuję się oglądając mecz otwierający Mistrzostwa, drużyna gospodarzy, czyli Hiszpania, przeciwko afrykańskiej Algierii. Sącząc powoli butelkę swojego ulubionego piwa staram się nie myśleć ciągle o pracy.
Jutro zamierzam zachować się jeszcze bardziej egoistycznie zapominając o niej w ogóle.
W przerwie piszę smsa do Roberta. „Ceść J O której się jutro widzimy?”
Odpowiedź przychodzi natychmiast. „Przyjadę po Ciebie o 15.30. Piotrek zabiera się z nami”.
Świetnie.
A jednak ze zniecierpliwieniem czekam na jutrzejsze po południe.
Kładę się spać zaraz po zakończonym meczu.
Nie mogę zasnąć.
Wstaję i przeglądam Internet w poszukiwaniu informacji na temat łatwego zasypiania.
Wszyscy proponują tabletki nasenne. Lub wino.
Dziękuję, poradzę sobie.
Kładę się z powrotem i staram się myśleć o czymś przyjemnym.
O wszystkim i o niczym.
Konkrety.
Zwykłe banały.
Czarna kawa.
Aksamitna powierzchnia wód oceanu.
A zasypiam mając przed oczyma czekoladowe tęczówki.
Nazajutrz jestem gotowa przed czasem. Do wcześniej zaplanowanej sukienki wybieram granatowe, prawie zabudowane sandały od Nicholasa Kirkwooda. Tak, wiem, że jest środek polskiej zimy. Nie mogę się oprzeć.
Kopertową torebkę wybieram w odcieniu o dwa tony jaśniejszym niż buty. Nigdy nie lubiłam kompletów.
Jedynym elementem biżuterii jaki mam dzisiaj na sobie to srebrna bransoletka z kolekcji Galaxy, polskiej marki By Dziubeka.
Najlepszej.
Słyszę dźwięk domofonu. 15.30. Cóż za punktualność.
W biegu chwytam czarną pelerynę. Aby dostać się na dół decyduję się na windę.
Szybciej.
Z apartamentowca wybiegam wprost na ulicę. Zatrzymuje się na widok Piotrka nonszalancko opartego o taksówkę.
Poprawiam, wyprostowane i luźno rozpuszczone włosy. Coś dziwnego dzieje się z moimi policzkami. Czyżbym się rumieniła?
Spodziewałam się, że to Robert po mnie wysiądzie.
-Cześć – mówi, uśmiechając się szeroko.
-Hej. – Brakuje mi słów.
-Wsiadasz? – Otwiera przede mną drzwi taksówki, jakby to była co najmniej sześciometrowa czarna limuzyna. A on był Chuckiem Bassem.
Jest lepszy.
W swoim dobrze skrojonym grafitowym garniturze, białej koszuli rozpiętej pod szyją i bez krawata wygląda jakby ubrał na siebie coś, czego w ogóle wcześniej nie planował.
Równocześnie bijąc na głowę modeli Calvina Kleina.
Wsiadam z taką gracją, jakiej nawet ja się po sobie nie spodziewałam.
W środku czekają na nas Robert. I Monika.
Zastanawiam się co ona tu robi.
Do kościoła wchodzimy parami. Idę z Robertem.
Monika bierze Piotrka pod rękę.
Przysuwam się bliżej Roberta, tak że przy każdym kroku ocieramy się o siebie ramionami.
Zagranie zazdrosnej kobiety.
To koleżanka, powtarzam w myślach.
Koleżanka, która jest w nim po uszy zakochana.
Podczas ślubu zamiast na młodej parze, skupiam uwagę na powstrzymywaniu się od ciągłego zerkania w stronę ławki, w której usiedli Monika z Piotrkiem.
Piotrek z Moniką.
Wątpię.
Udaje mi się ich unikać. Przy stole siadam z Robertem.
Rozglądam się po sąsiednich miejscach.
Martyna z Kamilem.
Anka i Krzysiu.
Antek, jego nowa znajoma. Znajoma. Adam. Kamil. Monika.
Piotrek.
Przez nieuwagę spoglądam prosto w jego oczy.
Patrzy na mnie.

 
Ta noc zmieni nasze życie. Na zawsze.

10 komentarzy:

  1. super, polecisz mojego bloga na swoim link:
    http://zaczarowana-grafika.blogspot.com/
    Bardzo mi na tym zależy, chciałabym się wybić liczę na twoją pomoc

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chciałabyś mieć na swoim blogu szablon stworzony specjalnie dla ciebie zapraszam do złożenia zamówienia na ranimathurartstudio.blogspot.com
    Z przyjemnością stworzę dla ciebie coś wyjątkowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda , że od tak dawna nie piszesz, i że dopiero teraz widzę twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do siebie! http://kolejnynudnybloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeju ile czytaniaa ale spoko ;D
    ola-ollaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!
    Chcesz poddać swój blog ocenie i wypromować się? Zapraszam na:
    http://emi-marshall-ocenialnia-feniksa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. http://princessofhisworld.blogspot.com/ zapraszam na bloga ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekaweee naprawdę, czekam na kolejną część o ile napiszesz ! :)

    Zapraszam też na mojego bloga, jeśli miałabyś troszkę czasu ,aby na niego zerknąć; akurat trwa konkurs, do WYGRANIA WSPANIAŁA SUKIENKA O WARTOŚCI 250$, zobacz sama :)

    pozdrawiam cieplutko ♥

    http://anja-bloguje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy wpis.Czekam na kolejne części!
    Zapraszam do mnie! http://twofriendstwoworlds.blogspot.com/



    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś świetna !
    Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy ! ;)
    zapraszam do nas
    http://mandmme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń